Boga uczlowieczono, a czlowieka ubostwiono
Jak prawda nie moze przeczyc samej sobie, tak i jej stroz — Kosciol Chrystusowy — nie moze sobie pozwalac na dwuznaczne pojecia i zasady.
Bo jaki jest najwyzszy dar Boga dla czlowieka?
**Rozum.**
To wlasnie rozumem czlowiek rozni sie od zwierzat. Rozum jest tchnieniem Ducha Swietego — Boga, ktory spoczywa jedynie na swietych aniolach i na koronie ziemskiego stworzenia Bozego — czlowieku.
Rozum stanowi podstawe myslenia krytycznego, ktore pozwala czlowiekowi poznac Boga i rozrozniac w ziemskim zyciu dobro od zla.
A co tlumi myslenie krytyczne wraz z wolna wola czlowieka?
Wprowadzenie do swiadomosci jednoczesnie „tak” i „nie”. Z tego szeroko korzystaja sekty, srodowiska przestepcze, treningi wojsk specjalnych — aby z podwladnych uczynic niewolnikow i zombie.
Skad to pochodzi?
Nie od Boga, rzecz jasna. Wynalazca i ojcem klamstwa jest diabel, i wlasnie w tym polegalo jego kuszenie czlowieka: zaszczepic w jego swiadomosci i zyciu — obok dobra danego mu przez Boga — rowniez zlo, aby czlowiek uzywal jednego i drugiego wedlug wlasnego upodobania.
Dzis to jednoczesne „tak i nie” stalo sie podstawa technologii prania mozgu.
Dla chrzescijan zaczelo sie to od pozornie niewinnych pojec.
Pan Jezus Chrystus **kategorycznie zakazal** nazywac kogokolwiek ojcem tylko dlatego, ze nalezy do pewnej kategorii osob — jak faryzeusze i uczeni w Pismie.
Zakaz jest jednoznaczny! Jak mozna go obejsc?
Na pierwszy rzut oka — niemozliwe.
A jednak! Chrzescijaninowi przychodzi do glowy okazac szczegolny szacunek kaplanowi, nazywajac go „ojcem”. Czy zabraklo innych slow albo wyobrazni? Mozna by przeciez powiedziec: „nasz drogi”, „kochany”, „dobroczynca”, „sluga Bozy”, „pracownik Panski” — albo chocby „golabku”!
Nie — chce sie uzyc wlasnie tego slowa, ktore jest zakazane! Czy „zakazany owoc jest slodki” nawet dla chrzescijanina?
A nie przyszlo nikomu do glowy zastanowic sie, skad bierze sie to pragnienie — nazwac czlowieka slowem zakazanym przez Samego Pana?
Swieci Ojcowie tlumacza to wyrazem szacunku.
Jakze to! Znaczy, ze z uczucia szacunku do czlowieka mozna lamac slowo Samego Boga? A gdzie wtedy szacunek wobec Boga? Na drugim miejscu?
Tak, wynika jasno — na drugim.
A co dla chrzescijanina powinno byc najwazniejsze?
Najwazniejsze jest, by Jezus Chrystus zawsze i we wszystkim byl **na pierwszym miejscu!**
Chcialoby sie zawolac:
**„Hej, chrzescijanie, opamietajcie sie! Gdzie wasz rozum?”**
A co mamy teraz? Teraz (z internetu) czytamy takie wyjasnienia:
> „Slowo ‘ojciec’ jako okreslenie nauczyciela lub mistrza bylo uzywane jeszcze przed Ojcami Kosciola, m.in. w Starym i Nowym Testamencie, gdzie apostol Pawel nazywa siebie ‘ojcem’ Koryntian (1 Kor 4,15)...”
I dalej: Ireneusz z Lyonu, Klemens Aleksandryjski — i tak az po czasy wspolczesne, gdy termin „ojciec” stal sie tytulem duchownych.
Jednak te teologiczne wyjasnienia sa wewnetrznie sprzeczne. W zadnym z cytowanych miejsc slowo to **nie oznacza tytulu szacunku ani zwrotu stanowego**, lecz tylko stwierdza fakt: ojcem jest ten, kto kogos zrodzil — cielesnie, wychowawczo lub duchowo (przywiodl do wiary w Chrystusa).
Slowo Boze tego nie potepia. Potepia **uzycie slowa niezgodne z jego istota**, jako tytulu stanowego, oznaczajacego czesc dla czlowieka, ktory nie ma z toba zadnego osobistego zwiazku, lecz nalezy jedynie do pewnej warstwy.
A wlasnie to dzieli jeden Kosciol na stany i hierarchie — czego Jezus, Jego Zalozyciel, **zabronil**, „nabywszy Go Sobie wlasna krwia” (Dz 20,28), jako jednosc rownych sobie braci.
A jak z zakazem Pana?
Tu z pomoca przychodzi „elastycznosc umyslu”: skoro Pan mowil czesto symbolicznie, to i tu mozna przykleic etykietke symboliki, twierdzac, ze mial na mysli cos innego.
Ale coz innego mozna miec na mysli, skoro zakaz jest **doslowny**?
Ewangelie mowia, ze Jezus w przypowiesciach (czyli symbolicznie) mowil tylko do tlumow, a uczniom wyjasnial wszystko **wprost**. A te slowa skierowal wlasnie **do apostolow**.
Nawet tak wielki filar Kosciola, jak sw. Jan Chryzostom, komentuje to slowami:
> „Nie nazywajcie nikogo ojcem. Nie znaczy to, by nikogo nie nazywac ojcem, lecz by wiedziec, kogo wlasciwie nalezy tak nazywac. Jak nauczyciel nie jest nauczycielem w pelnym sensie, tak i ojciec. Jeden tylko Bog jest sprawca wszystkich — i nauczycieli, i ojcow”.
Co mozna z tego zrozumiec w odniesieniu do konkretnego uzycia tego slowa wobec nieznanych mi osob, ktorych tak mam obowiazek nazywac tylko dlatego, ze naleza do pewnego stanu?
Nic.
Czlowieczo mozna zrozumiec sw. Jana Chryzostoma: od dziecka byl przyzwyczajony tak nazywac swoich nauczycieli i kaplanow. Trudno isc przeciw przyjetym zwyczajom i wlasnemu „ja”. I oto daje odpowiedz genialna z punktu widzenia uniku: powtarza slowa apostola Pawla, ze od Boga Ojca „bierze imie wszelki rod na niebie i na ziemi” (Ef 3,15) — lecz nie odnosi sie to do naszego pytania.
Dlaczego nikt nie pomyslal, dlaczego Pan Jezus ostrzegl uczniow, dajac kategoryczny zakaz, zdawaloby sie, zwyklemu slowu?
Trzeba pamietac, ze ten zakaz dal **Bog Wszechwiedzacy i Wszechmogacy**. Jezus wiedzial, do czego moze doprowadzic ta „drobna” ustepliwosc wobec uprzejmosci — do powstania stanu kaplanskiego jako osobnej warstwy.
I wlasnie to podkreslal, wskazujac na uczonych w Pismie i faryzeuszy, ktorzy „lubia pierwsze miejsca na ucztach, pierwsze krzesla w synagogach, pozdrowienia na placach i tytuly ‘nauczycielu, nauczycielu!’”.
> „A wy nie nazywajcie sie nauczycielami, bo jeden jest wasz Nauczyciel — Chrystus, a wy wszyscy jestescie bracmi.
> I nikogo na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem, bo jeden jest Ojciec wasz, ktory jest w niebie.
> Nie nazywajcie sie tez przewodnikami, bo jeden jest wasz Przewodnik — Chrystus.
> Najwiekszy z was niech bedzie sluga waszym.
> Bo kto sie wywyzsza, bedzie ponizony, a kto sie uniza, bedzie wywyzszony.” (Mt 23,6–12)
> „Wiecie, ze wladcy narodow panuja nad nimi, a wielcy ich uciskaja.
> Nie tak bedzie miedzy wami, lecz kto by chcial byc wielkim wsrod was, niech bedzie waszym sluga.
> A kto by chcial byc pierwszym, niech bedzie waszym niewolnikiem, jak Syn Czlowieczy, ktory nie przyszedl, aby Mu sluzono, lecz aby sluzyc i dac swoje zycie na okup za wielu.” (Mt 20,25–28)
A wiec — mowi Pan — swiat jest podzielony na stany: wyzsi panuja nad nizszymi, a nizsi czcza wyzszych tylko za to, ze naleza do klasy wladzy.
Lecz **„miedzy wami tak nie bedzie” (Mt 20,26)**, bo „jeden jest wasz Nauczyciel — Chrystus” (Mt 23,8), „i jeden jest Ojciec wasz, ktory jest w niebie” (Mt 23,9), „wszyscy zas jestescie bracmi” (Mt 23,8).
Tak, Kosciol ma strukture hierarchiczna — i to od Ducha Swietego, Boga — lecz nie wolno tej funkcjonalnej hierarchii przenosic na relacje osobiste. Co innego wykonywanie poslugi, a co innego stosunek do drugiego czlowieka.
Nawet jako biskup wobec najnizszego duchownego powinno sie zachowywac tak, jak Jezus wobec swoich uczniow: **jak wobec przyjaciol i braci, bez cienia zadzy wladzy.**
Tutaj poruszylem jedynie drobna czesc tego, czym ziemski Kosciol sam siebie ponizyl. Istnieja bowiem jeszcze wieksze paradoksy. Na przyklad — jako potwierdzenie prawdziwej przyczyny pojawienia sie w Kosciele terminu „ojciec” — istnieje jeszcze bardziej razacy tytul „Wasza eminencjo”, „Wasza ekscelencjo” - uzywany wobec kardynala, albo biskupa. Slowo to w symbolice biblijnej odnosi sie wylacznie do jednego jedynego — Pana Boga. Tutaj, jak to sie mowi, komentarze sa zbedne. Wyzej juz sie nie da!
A tytuly takie jak: „Najprzewielebniejszy”, „Najblogoslawienszy”, „Najswiatobliwszy”! — dokad jeszcze mozna zajsc?
Wszystko to odslania wspolny charakter tych okreslen: wynioslosc, ujawniajac prawdziwe przyczyny ich powstania — zadze wladzy i proznosc wyzszych oraz pochlebstwo i unizenie nizszych.
I to zywe zaprzeczenie slowom Jezusa Chrystusa nikomu nie razi
Dotknalem tu zaledwie malej czesci tego, czym Kosciol ziemski sam siebie zbrukal. Istnieja paradoksy jeszcze wieksze.
Na przyklad: w Kosciele katolickim podczas kazdej Eucharystii kaplan, podnoszac kielich z winem, ktore stalo sie prawdziwa Krwia Chrystusa, mowi donosnie:
**„Bierzcie i pijcie z niego wszyscy”**,
po czym sam wypija wszystko do dna, nie zostawiajac ani kropli tym, ktorych wlasnie zaprosil do picia.
I to podczas najswietszej Liturgii, bedacej podstawa zycia Kosciola Chrystusowego i kazdego czlowieka!
Coz wiec dziwnego, ze wierny, widzac takie jawne sprzecznosci, przestaje rozrozniac prawde od pozoru?
Posluszenstwo Bogu ludzie zastapili posluszenstwem czlowiekowi — przez bezkrytyczne przyjecie we wlasna swiadomosc oczywistego przeciwienstwa.
Jak powiedzial Pan Jezus Chrystus wielu swietym:
**„Ludzie uczlowieczyli Mnie, a siebie ubostwili.”**
O milosierny Panie Jezu Chryste, zwroc ku Sobie swoje dzieci, bladzace w ciemnosci, pozbawione rozumu i bedace we wladzy szatana!
**Amen.**
Свидетельство о публикации №225103001715